Mamy w górach vol.1 Moje krótkie sprawozdanie cz.1 bezzdjęciowa

przez

Lubię krytykowac...
OOO tak ....
Wiem, że to nie jest zbyt dobra cecha, dlatego ciągle pracuję nad tym aby moje krytyczne oko "oślepło".


No dobra, ale po co ta dygresja??

Jak się ma to do spotkanie mam bogerek w Karpaczu?

A ma się tak, że  tym razem krytyki nie będzie!

I nie dlatego,że się nagle zmieniłam, że dziś mam lepszy dzień...

Nie, nie dlatego!

Po prostu spotkanie było idealne...takie jak sobie w głowie "ułożyłam"...

Organizatorki niewątpliwie  zasługują na pomnik, a uczestnicy  spotkania na medale!


Ale od początku!!

Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w żadnym blogowym spotkaniu, ani mnie nie ciągnęło ani mi się też nie chciało!

Kiedy trafiłam na informację o spotkaniu w Karpaczu coś  mnie jednak ruszyło...
Zgłosiłam chęć uczestnicwa i z niecierpliwością czekałam na ogłoszenie "wników", czyli podanie listy uczestniczek.

Udało się! Mój blog był na owej liście!

Później był marzec

W Berlinie rozpoczęły się  na weekendy flohmarki dzięcięce (pchle targi z używaną odzieżą dla dzieci), a ja ... muszę się w tym miejscu przyznać...jestem uzależniona od takich miejsc ...(ale o tym już inny post).

Powoli dopadło mnie znięchęcenie do wyjazdu, bo przecież jak to...weekend bez flohmarku, bez adrenaliny, bez nowych zdobyczy dla Jana?

Ale najgorsze było dopiero przede mną! :)

Prawdziwy kryzys przyszedł jednak wtedy, kiedy to okazało się, że z datą wyjazdu do Karpacza pokrywa się....

uwaga, uwaga...

termin największego(bo odbywającego się aż na trzech piętrach ) dziecięcego flohmarktu w dzielnicy Tegel.

Później (żeby mi chyba jeszcze ciężej było podjąć decyzję) podochodziły w tym terminie  inne cieawe propozycje spędzenia czasu...

Oj głowiłam się, głowiłam.... po nocach śniłam, przyjaciółkę, męża  męczyłam....


I Karpacz wygrał!!!

I  tak naprawdę to ja wygrałam!

Wygrałam cudowny weekend w świetnym towarzystwie!

Piękne wspomnienia, pokrewne dusze, ciekawe historię, wartościowe przeżycia...

I żaden flohmarkt nie byłby wstanie mi tego zastąpić!

Ott taka jest moja historia....

Na koniec tylko dodam, że już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania, i kolejnego i   kolejnego...

Bo wiem, że każde z nich będzie tak samo wspaniałe!

Jeszcze raz dziękuję  AniKamili i Natalii  za profesionalną organizację, za pozyskanie świetnych sponsorów, za przemyślany i bogaty hormonogram.

I Wam laski, uczestniczki za przemiłe rozmowy, miły wieczór i  w zasadzie każdą chwilę...

Do zobaczenia

P.S. Fotek brak z racji lenistwa i świadomości obecności Pana Fotografa:)

Miłego dnia

Ol(g)a