Archiwum dla lutego 2014

Trochę prywaty...


Nigdy nie pisałam publicznie o swoim związku...
Dziś po przeczytaniu pewnego artykułu o związkach na odległość naszła mnie wielka ochota podzielenia się z Wami moimi prywatnym przemyśleniami na ten temat.

Historia będzie długa...z happy endem na szczęście...

Mojego obecnego męża i zarazem moją największą miłość poznałam kiedy miałam 17lat!
T.przyjechał w odwiedziny do Babci mieszkającej w tej samej miejscowości co ja...
Na stałe mieszkał bowiem od dziecka na zachodzie Niemiec- w Essen.
Zapoznała nas kolżanka...
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia...
Ona się w nas po prostu rodziła z każdym słowem, z każdą spędzoną chwilą...
Po kilku dniach T. musiał wracać jednak do siebie, bo też jeszcze wtedy był ucziem.
Dzieliło nas ponad 600km!...

Pisaliśmy listy, dzwonililiśmy...

T,przyjeżdzał tak często jak tylko mógł...
Miłość rozkiwtała...
Każdy jego przyjazd był niesamowitą radością...
Każdy odjazd rozpaczą zalaną łzami.
Wiedziałam,że cięzka droga przed nami, ale wierzyłam, ze przetrwamy...

Mało kto dawał nam szanse...
Bo przecież związek na odległosć nie ma racji bytu...
bo przecież jesteśmy młodzi....
bo przecież ja zaraz idę na studia i zapewne kogoś poznam...
bo przecież...bo przecież....

I nie było łątwo...była tęsknota, czasami żal, ze go nie ma wtedy, kiedy go potrzebuję!

Były niepotrzebne kłótnie wywołane frustracją i niemocą....
Ale była miłość!
Prawdziwa, bezwarunkowa!

I to własnie miłość, wiara w nią pozwoliła nam wszystko przezwyciężyć.
W 2009 roku, po 6 letnim związku na odległość wzięliśmy ślub!

Berlin jako miejsce zamieszkania był naszym kompromisem!

Dziś jesteśmy już małżeństwem z prawie 5letnim stażem, z bagażem pięknych wspomnień, z kartonem pełnym listów, biletów autokararowych...

Wiec proszę od dziś nie mówić, ze miłość na odegłość nie istnieje!
Bo istnieje!
I ja jestem tego żywym dowodem...

Pozdrawiam serdecznie
Ol(g)a

gdzie jest w tym wszystkim hak?



Miałam świetne dziećiństwo...
Kochających Rodziców...
Starszą  siostrę.
Miałam przefajnych dziadków zapewniających szalone wakacje...
Miałam pomysłowe towarzystwo podwórkowe...
Fajne przygody....


Poznałam chłopaka, który stał się miłością mojego życia
Skończyłam studia, które mnie interesowały..
Mogłam robić zawsze to, co sprawiało mi przyjemność
Nigdy nie musiałam się do niczego zmuszać...
Nigdy nie musiałam sobie niczego żałować...



Mam najcudowniejszego syna..
Mam wspaniałego  męża...
Mam wciąż rozpieszczających mnie Rodziców
Mam mądrą, pomocną siostrę.
Mam pomniejszonych w składzie Dziadków,
Mam przyjaciół...
Mam zdrowie....
Mam szczęście...
Mam miłość!

Czy to wszystko nie jest za piękne?
Czy w obliczu cierpienia innych, 
w obliczu zła, kóre nas otacza,
w obliczu nieszczęść tak wielu bezbronnych istot,
czy to  jest sprawiedliwe?
A może w tym wszystkim jest jednak jakiś  hak? 
A może ...
A może jednak nie!


Pozdrawiam
Ol(g)a

Poweekendowe wieści

Weekend był piękny słoneczny i taki już wiosenny...

Posprzątaliśmy trochę w ogródku, byliśmy na spacerze, na rowerach...

W sobotę wybrałam się z Jaśkiem do naszej ulbionej kawiarenki dla dzieci, gdzie co jakiś czas organizowane są  dla maluchów różne arakcje. 

Miesiąc temu byliśmy tam na teatrze lalkowym, 
teraz mieliśmy okazję uczestniczyć i 
nawet brać czynny udział w tworzeniu tatrzyku dla dzieci.

Jasko chętnie bierze udział w takich imprezach, 
więc szybko zajął miejsce z przodu, licząc, ze otrzyma dobrą rolę:)

 i otrzymał:)
Został najprawdziwszym rycerzem:)

 i świetne zagrał swoją rolę:)

A ja jak zwykle w takich momentach, pękałam z dumy...

A oglądając zdjęcia wzyruszam się, ze ten mój mały rycerz już zaraz trzylatkiem będzie...






Pozdrawiamy serdecznie
Ol(g)a i Jan(ek)

walentynkowo

Kiedyś walentynki były fajne...

Teraz są jeszcze fajniejsze, bo mam aż dwóch Walentych! 

Dwóch, którzy dbają o mnie i dwóch o których dbam ja!

Starszy Walenty zadbał o kwiatki i prezencik, młodzsy Walenty o oprawę muzyczną i nastrój...

Później o młodszego Walentego zadbali dziadkowie, a staszy Walenty ze swą Walentyna udał się do kina...

                                 
                                                         Młodszy Walenty
                                           
                                                                   Prezent
                                       

                                                     Oto ja- oczami młodszego Walentego!


                                                               Pozdrawiam
                                                               Ol(g)a

Pokój Jana


zaświeciło słonko, które najpierw zmoblizowało mnie do umycia okien, a później do pstryknięcia kilku fotek...

Pokój Jan zmienia się nieustająco, 

przestawiamy...

 zgracamy...

 dodajemy... 

zabieramy...

 przyweszamy... 

ściągamy...

Cieszę się, bo Jaśko już sam uczestniczy w dekorowaniu i w zmianach powstających w jego królestwie. Potrafi sam dobrać sobie dekorację, poustawiać książki na półce według własneg uznania..
.
Lubimy ten pokój, bo jest jasny, słoneczny i  dość duży...

Nie jestem tylko przekonana do obecnego łóżka...

P.S. Wciąż poszukuję osoby, która popracowałaby nad szatą graficzną mego bloga!















Pozdrawiamy słonecznie
Ol(g)a i Jan(ek)

...nauka to potęgi klucz...i prośba!

Kolejne studia za mną...

Uświadomiłam sobie,że od ponad 20 lat uczę się...

Najpierw obowiązkowe szkoły, później studia, później emigracja i nauka języka...
Ale wiecie co? Lubie się uczyć...

A najbardziej w tym wszystkim lubię poznawać ludzi i pisać...pisać i czytać!

Każda moja praca dyplomwa była dla mnie wyzwaniem, ale jednocześnie przyjemnością, bo tematy dobierałam pod własne zainteresowania...

I teraz, kiedy skończyłam te studia, kiedy już pochowałam wszystkie materiały, z których korzystałam,ksążki, które przeczytałam...bakuje mi czegoś!
Macie też tak?

A teraz coś z innej beczki...
Jestem z tych, co lubią otaczać się ładnym lubią porządek i estetykę...
Wygląd mojego bloga nie podoba mi się już od dawna...
Chciałabym zmienić szatę graficzną, a do tego potrzebuję Waszej pomocy....
Bo ja w tych sprawach jestem upośledzona...
A Wy macie takie piękne blogi...
ja też chcę!!!
kto pomoże?


I śnieg,którego już nie ma :(


Pozdrawiam cieplutko
Ol(g)a