Archiwum dla 2011

Podsumowanie roku

Konczacy sie za kilkanascie godzin rok obfitowal w wiele pieknych wydarzen, ktorych korzystne skutki bede odczuwala przez wiele lat;)
Chodzi mi przede wszystkim o narodziny mojego upragnionego, wymarzonego syna! To bylo niewatpliwie najawzniejsze i najpiekniejsze wydarzenie tego roku! Cos, co pozwoli na to by rok 2011 zostal uznany przeze mnie za najcudowniejszy rok mojego zycia.
Oprocz narodzin Jaska zdecydowalismy sie takze na kupno domu, czego skutki bede rowniez odczuwala przez najblizsze 15 lat splacajac co miesiac rate kredytowa ;D

Reasumujac- syn jest, dom sie buduje, maz nadal kocha, rodzina zdrowa - lepiej byc nie moze!

Zarowno sobie - jak i Wam kochachane Mamuski, zycze aby rok 2012 byl rownie piekny jak ten!


Jasko liczacy straty i zyski 2011roku;)

Piosenka dla Mam

Jasko jak tylko slyszy te piosenke rytmicznie rusza tyleczkiem i sie cieszy;)

Posluchajcie :

Wszedzie dobrze, ale najlepiej w domu ;)

Swieta byly piekne, rodzinne, inne niz co roku, ale - nie ma co ukrywac - meczaca. Meczace sa podroze z dzieckiem, meczace jest rozpakowywanie, meczace jest zajmowanie sie dzieckiem w obcym domu, gdzie wszystko dla malucha jest mega interesujace. W przeciagu trzech dni zrobilismy tysiac kilometrow. Najpierw z Berlina do mojego rodzinnego miasta gdzie spedzilismy dwa dni, w wigilie 300km kretymi dorgami do Kolobrzegu, gdzie mieszka moja siostra i nastepnego dnia znowu do rodzinnego miasta i z powrotem do Berlina. Jasko oczywscie sie rozchorowal i zaraz po powrocie do domu musielismy szukac lekarza, co nie bylo takie latwe, bo wszyscy sobie urlopy porobili. Na szczescie to tylko infekcja wirusowa i jest juz duzo lepiej. I odnosnie lekarza, a wlasciwie przychodni chcialabym dzisiaj napisac ;)
Zazwyczaj praktyki do ktorych chodzimy wygladaja tak samo. W poczekalni rzucone kilka zabawek, kon na biegunach, przewijak i wsio. A ta przychodnia milo nas zaskoczyla, tym bardziej, ze ulokowana jest w niezbyt porzadnej dzielnicy. Zaskoczyla nas swoim przemyslanym wystrojem. Poczekalnia, gabinety, toalety - wszystko bylo urzadzone w klimacie morskim. Nawet pomieszczenia mialy swoje nazwy : " Zdrowa rybka" "Oslabiony delfinek" "Pokoj marynarza", ale co najwazniejsze w poczekalni na samym srodku stal drewniany statek, w ktorym dzieciaki mogly sie bawic. Nawet jasko byl nim zafascynowany ;) Oprocz statku - piaskownica z prawdziwym pisakiem! Zeby wszystkie przychodnie byly tak przystosowane dla maluchow byloby cudownie!



Pozdrawiam
Ol(g)a

Życzenia

Kochani, życzymy Wam pięknych i przede wszystkim zdrowych Świat
a w Nowym Roku samych slonecznych dni!


udanego swietowania!
Ol(g)a Jan i nasz Papa:)


Lekcja muzyki


Dzisiaj Jasko mial okazje wziac udzial w zajeciach muzyki. Dzieci w jego wieku moga jeszcze podczas zajec raczkowac lub zajmowac sie swoimi rzeczami, bo wiadomo, ze takim maluchom duzo ciezej usiedziec w skupieniu. Ale ku mojemu zdziwieniu Jasko siedzial jak zaczarowany. Cale 30 minut! Siedzial, patrzyl, sluchal i nawet na swoj sposob bral udzial w zajeciach.
Nie wiem czy byl w tak wielkim szoku, zdwiwieniu czy tak mu sie podobalo, ale wazne, ze byl grzeczny i nie przyniosl mamusi wstydu ;D
Zobaczymy jak bedzie nastepnym razem. Zajecia beda odbywaly sie zawsze we wtorki i kosztuja tylko 3 euro, wiec na pewno bedziemy chodzili;)

Po muzyce - wraz z innymi mamusiami, tatusiami i opiekunkami zostalismy w sali, w ktorej sie odbywaly zajacie i Jasko mogl sie pobawic z innym dziecmi. Tak sie chlopak wymeczyl, ze pierwszy raz od dluzszego czasu cieszyl sie jak go wsadzalam do wozka. Padl i spal prawie 2 h;)

Pierniczki - podejscie nr 2

Co do moich poprzednich pierniczkow mam duze obawy, ze do swiat mi nie zmiekna. Leza juz przeciez jakis czas w zamknietym pojemniku, a dalej twarde jak - zeby nie przesadzac- prawie jak kamien. Nie chce sie skompromitowac i postanowilam wczoraj upiec nowe pierniczki. Korzystaam z zupelnie innago przepisu, ktory dawal gwarancje na to, ze pierniczki po upieczeniu beda miekkie i juz takie pozostana. I faktycznie tak jest. Byly wczoraj miekkie, sa dzisiaj miekkie, to i pewnie jutro tez beda;) I rownie smaczne jak tamte, tyle, ze nieszkodlewe dla uzebienia;)

Przepis znalazla tutaj . Z tym, ze ja sobie go troche ulatwilam. Nie mieszalam mak. Mialam w domu tylko tortowa i tylko takiej uzylam. A zamiasta roztopionego masla( nie chcialo mi sie brudzic garnka)dalam margaryne w plynie.



Faza Mama

Od kilku dni Jasko ...jakby to powiedziec...
hmmm...
bardzo potrzebuje mojego towarzystwa!

Tak jak zawsze bawil sie sam, potrafil zajac sie czyms, tak teraz tylko ma-ma, ma-ma i ma-ma! I tym sposobem mama w koncu czuje, ze ma w domu dziecko;)
A Jasko za mama wszedzie, do lazienki, do kuchni, tylko zeby nie starcic mamy z zasiegu wzroku. A jak tak sie stanie, to placz! Przerazliwy! Jakby mamusia go na zawsze zostawila!
I sam sie wdrapuje na raczki i przytula i tylko z mamusia zasnie i spi spokojnie. Tak jest teraz moj synus.
Przyjrzalam siec i prosze - okazuje sie, ze mam "podrecznikowe" dziecko, bo to wlasnie w 9.miesiacu zycia malucha mamunia jest jak najbardziej wskazana;)!

Pozdrawiamy Ol(g)a i Jan

obiad nr 3

Zlamalam wczoraj swoja glowna zasade kuchenna!!

Otoz poswiecilam na przygotowanie obiadu wiecej niz 20min.

Ba! Poswiecilam cale 2h!

120min dla 50 pierogow z serem!

Ale warto bylo, bo:

1.udowodnilam mezowi, ze umiem robic pierogi.
2.wyszly calkiem smaczne i mialam jeszcze wieksza satysfakcje patrzec jak maz sie nimi zajada (na deser oczywiscie, bo przeciez pierogi to nie obiad!!)
3. mam jeszcze na dzis obiad dla siebie;)

I przepis:

ciasto:

2 szklanki maki (pozniej jeszcze z jedna zuzylam na podsypania do ciasta, bo sie kleilo)
350ml cieplej, przygotowanej wody
2 jajka
sol

wszystkie skladniki wymieszac, Ciasto podzielic na kilka kulek. Rozwalkowac. Przy pomocy szklanki lub np. kieliszka do wina wycinac koleczka. Nalozyc farszu i ksztaltowac pierogi.

farszcz:

0.5 kg twarogu
1 cukier waniliowy
2 zoltka
2 lyzeczki cukru pidru

Gotowac w osolonej wodzie.
Przed podaniem posypac brazowym cukrem (moze tez byc bialy) i polozyc kawelek maselka, ktore rozpuszczajac sie stworzy sosik;)




9 miesiecy

9 miesiecy temu o tej porze moje malenstwo mialo juz 3 h...


To byl dla niego bardzo "pracowity" miesiac. Najpierw nauczyl sie klekac, pozniej z duma pokazywal wszystkim jak pieknie stroi i teraz zaczely mu jeszcze wychodzic dolne dwojki.

Na dodatek - mimo swoich ciezkich prac - chetnie pomaga mamusi :
- w odkurzaniu



- w praniu
- w myciu podlog




Takiego mam pracowitego i kochanego synka :)


Podsumowanie miesiaca:

waga 9kg
wzrost 72cm
uzebienie : 8 sztuk
apetyt: zadawalajacy
umiejetnosci : stanie z podpora, gryzienie, popisywanie sie, okazywanie zlosci, niezadowolenia
wady: nadal brak
zalety : nadal same

szybki obiad 2

Dosyc czesto na naszym stole gosci potrawka. Wlasnie dlatego, ze przygotowuje sie ja niesamowicie szybko. W zasadzie moja rola ogranicza sie tylko do zrobienia sosu. Reszta wykonuje sie sama.

Co potrzebujemy?

Porcja dla dwoch osob:

2 piersi z kurczaka
rosolek warzywny lub drobiowy
marchewke z gorszkiem( ze sloika lub mrozone)
smietane
cytryne
zageszczecz do jasnych sosow
ryz

Piers z kurczaka gotujemu w wodzie z rosolkiem.
Odlewamy jakies pol szklanki rosolku, na ktorym sie wlasnie owy kurczak gotuje i robimy sos.

SOS

Do gotujacego rosolku wlewamy smietane, wrzucamy zoltko i caly czas mieszamy. Dodajemy zageszczacz do sosow ciagle intensywnie mieszajac. Doprawiamy cytryna, pieprzem i sola.
W ten sposob wychodzi nam dobry sosik cytrynowy.

Ryz gotujemy jak zwykle;) Warzywka - marchewke i groszek podgrzewamy dodajac masla np. ziolowego.

Gotowe!
Czas przygotowania - 15-20 min.


Swiateczne CANDY - wyniki losowania

Z przyjemnoscia zawiadamiam, ze prezencik trafi do......

AMBIGUITY

Serdecznie gratuluje i dziekuje za mila zabawe! ;)

Jutro jedziemy na chwilke do kraju, tak wiec jak tylko przekroczymy granice lece na poczte;)
Prosze o adres, na ktory paczuszaka ma zostac wyslana!

Pozdrawiam
Ol(g)a


Szybki obiad


Nie umiem i nie lubie gotowac!

A jak juz musze cos przyrzadzic, to nie poswiecam temu wiecej niz 20 min. (chodzi mi o czas pryzgotowania)
Wlasnie tyle zajmuje przygotowanie chinszczyzny, ktora chce Wam polecic.
Zrobienie tego dania jest dziecinnie proste, a smakuje...hmm palce lizac!

Potrzebujemy (porcja dla 2 osob):

2 piersi z kurczaka
2 marchewki
1 pore

mozna tez wzbogacic o inne warzywa (pieczarki, pietruszka), ale my jestesmy na dorobku, wiec serwuje wersje uboga ;)

2 lyzeczki pasty curry czerwonej lub zoltej
1 puszke mleka kokosowego ( oba produkty do nabycia w markecie azjatyckim lub czasami w Lidlu)

Piers kurczaka kroimy w kosteczke. Wrzucamy na patelnie.Podsmazamy. Doprawiamy pasta curry. Nastepnie wrzucamy pokrojona w paseczki marchewke i na koncu pore. Wlewamy mleko kokosowe i gotujemy na malym ogniu az warzywa beda miekkie.

Jemy i cieszymy sie jak dzieci, bo danie proste, tanie a takie smaczne;)

SMACZNEGO!

Tylko krowa nie zmienia zdania


W kwestii dzieciecych zabawek chcialam byc minimalistka. Doskonale pamietam rozmowe z kolezanka (jeszcze nim zaszlam w ciaze) o tym, jak to w moim domu nie bedzie pluszu, plastiku i innych sztucznosci. Twardo trzymalam sie tego, ze moje przyszle dziecko bedzie bawilo sie tylko i wylacznie zabawkami z tworzywa naturanlego, czyli drewna. Nikt, ale to nikt nie byl mnie wtedy w stanie przegadac.
Dzis sie juz tylko z tego smieje, bo zycie zweryfikowalo moje gornolotne plany.
I wiecie co? Dobrze mi z tym! Wcale nie przeszkadza mi to, ze tuz obok mnie stoja dwa kosze z tym, czego tak bardzo miec nie chcialam. Widzac radosc Jaska z pilki, ktora "strzela"kolorami, czy z zolwia, ktory wydaje przedziwne dzwieki jestem pewna, ze popoelnilabym duzy blad posiadajac w domu wylacznie zabawki drewniane! Dlatego czasami warto zmieniac zdania...
Aaa i oczywiscie drewniane zabawki tez sa w naszym koszyku, ale poko co mam wrazenie, ze najbardziej ciesza oko mamy!

W oczekiwaniu na Mikolaja...


Jasko jak zwykle poszdl wczoraj spac o 19-tej. Tatus tez byl wyjatkowo zmeczony, wiec rowniez szybko "odplynal" i tym sposobem mamusia miala czas TYLKO DLA SIEBIE. Czas bezcenny!
Najpierw porozmawiala sobie z NOA , pozniej pozawilaja mikolajkowe prezenty,a na samym koncu miala w planach przgotowac sie na jutrzejrze korepetycje. Ale konca nie bylo...
Krotko po polnocy moj maly skrzacik sie tak rozplakal, ze nie mialam innego wyjcia jak tylko wyciagnac go z lozeczka i mocno przytulic.
A ten maly cwaniak jak nigdy wczesniej zaczal podskakiwac, ciagnac mnie za wlosy, kolczyki, gadac, usmiechac W ogole nie w glowie bylo mu dalsze spanie. Polozylam sie z nim, ale i to nic nie dalo. Wstawal, wiercil sie, prawie, ze fikolki robil. Wszystko byle by nie spac. I tak do 2 w nocy...


Czyzby moj maluch nie chcial przegapic wizyty Mikolaja...?

No, ale niestety- w tym roku mu sie to nie udalo!
Mikolaj bowiem przyszedl dopiero do nas nad ranem. Tak cichutko, ze nawet mamusia nie slyszala... Ale najwazniejsze, ze zostawil prezenty! ;)

MILYCH MIKOLAJEK!

Prezent bozonarodzeniowy

Dlugo zastanawialm sie nad tym...o jaki prezent poprosic w imieniu Jasia Swietego Mikolaja.
Zabawek ma mnostwo, na cos "lepszego" typu rowerek jest za maly, wiec dwoilam sie i troilam zeby cos wymyslic i czym predzej Mikolajowi podpowiedziec.

I co? Janek- syn kochany wskazal zagubionej matce wlasciwa droge.

Bedac u znajomych, ktorzy maja rok starszego syna moj Janko muzykant dorwal sie bowiem do

instrumentow muzycznych i bawil sie nimi tak dlugo, ze lepszej wskazowki dostac nie moglam;)

O fakcie tym szybko poinformowalam Mikolaja, ktory blyskawicznie rozpatrzyl sprawe i .....
prezent jest juz u nas.

Zestaw malego muzykanta. Drewniane instrumenty.

Teraz tylko pakowanko i pod choineczke.








A co dostana Wasze pociechy?

Swiateczne CANDY

Kochane, w zwiazku ze zblizajacymi sie Swietami Bozego Narodzenia przygotowalismy dla Was mala paczuszke.

W jej sklad wchodzi:

- plyta z muzyka powazna dla mamy i dzidziusia
- buteleczka oleju z siemienia lnianego
- foremki do swiateczych wypiekow


Probowalam dobrac prezenciki tak aby pocieche z nich czerpala i Mama i dzidzius ;)

I najwazniejsze - REGULAMIN KONKURSU

1. Knkurs trwa od dzis 4.12 do 9.12 do godz.16-stej

2. Losowanie prezentu odbedzie sie 9.12 w godzinach wieczornych i tego tez dnia zostanie podany wynik losowana

3. Aby wziac udzial w losowaniu nalezy spelnic nastepujace warunki:

a) zglosic chec udzialu w losowaniu piszac komentarz pod postem

b) byc czlonkiem mojego bloga

c) zamiescic informacje na swoim blogu o moim Candy

NIC WIECEJ! ;)

No to starrujemy:)

Pierniczki i ciasteczka swiateczne

Czasami zastanawia mnie to, gdzie sie podziala ta leniwa Olga, ktora kuchnie szerokim lukiem omijala... ??

Jan ma na mnie bardzo dobry wplyw!

Tyle tytulem wstepu :)


A teraz do rzeczy.

Postanowilam wprowadzic do naszego domu tradycje pieczenia swiatecznych pierniczkow.
Co roku na poczatku grudnia chce robic pierniczki z moimi dziecmi( tak, tak - zamierzam miec wiecej dzieci)
W tym roku mamy swoj debiut.
Jasko co prawda nie mogl mi jeszcze fizycznie pomoc, ale uwierzcie, ze jego obecnosc w kuchni wiele dla mnie znaczyla i dodawala otuchy i wiary w to, ze uda mi sie to zrobic( nigdy wczesniej nie pieklam piernikow).
Zabawa byla swietna. Jasko pod nogami zabawial sie durszlakiem, a ja gniotlam ciasto i straszylam go swoimi "brudnymi" lapami.
Pierniczki- upieczone, wygladaja calkiem niezle, smakuja tez calkiem, calkiem (skusilam sie na jednego zeby sprawdzic czy nadaja sie w ogole do dalszej "obrobki") Po sesji zdjeciowej wyladowaly w szczelnie zamknietym pojemniczku, gdzie beda "dojrzewaly" az do Bozego Narodzenia. I dopiero przed samym spozyciem zostana udekorowane ( tak zalecali w przepisie)

Tak sie rozpedzilam, ze upieklam tez ciasteczka. Troche sie przypalily, ale mimo to sa smaczne;)


Swiateczne kartki

To bedzie juz chyby moja tradycja, ze przy okazji jakiegos swieta,
wydarzenia bede robila kartki z motywam, zdjeciem Jana.
Zrobilam tak zaraz po przyjsciu malego na swiat, zrobilam tez takie zaproszenia na chrzest i teraz postanowilam zrobic KARTKI SWIATECZNE!
Nie bylo latwo, bo :
- Jan jest juz strasznie ruchliwy i ciezko mu usiedziec na miejscu, szczegolnie gdy w poblizu jest cos interesujacego
- wyjatkowo nietwarzowo bylo malemu w stroju Mikolaja;)

Ale udalo sie, cos tam zrobilam.
Teraz tylko powypisywac zyczenia i porozsylac!

piatek- prawie jak 13-tego


Wczorajszy piatek byl wyjatkowo okropny. Od rana nic mi nie wychodzilo i wszystko wypadalo z rak! jan byl marudny, a ja jakby nieobecna i roztrzepana.
Postanowilam wyjsc z malym na spacer by zaczerpnac swiezego powietrza i nabrac pozytywnej energii. Przy okazji naszego spacerowania chcialam zajsc do sklepu i odebrac zamawiane swiateczne kartki. Wychodzac z domu swiecilo sloneczko, po drodze natomiast zlapal nas mocny deszcz i jakby malo tego zerwala sie wichura! Dobrze, ze mialam folie na wozek i przynajmniej Jaska moglam uchronic, ale wyobrazcie sobie jak ja musialam wygladac... Ale pomyslalam sobie - co tam, z cukru nie jestem, dziecko w suchym i cieplym, wiec idziemy dalej! Pod nosem przeklinalam wszystkich i wszystko, szczegolnie czerwone swiatla, ktore wlaczaly sie - jak na zlosc co przejscie. Przemoknieta i wygladajaca jak zmora doszlam do sklepu. Widzac gotowe karteczki nawet sie usmiechnelam...Ale moja radosc nie trwala dlugo. Przy kasie zorientowalam sie, ze nie mam zadnego dokumentu potwierdzajacego tozsamosc, a przy odbiorze zdjec itp. takowy jest wymagany. Udalo mi sie jakos przekonac kobiete, ze to moje kartki i obylo sie bez dowodu. W drodze powrotniej Jasko strasznie marudzil, a mna szargaly mysli o dowod osobisty i inne dokumenty, ktore powinny znajdowac sie w moim portfelu, a ktorych tam wlasnie nie bylo. Bylam pewna, ze w takim wypadku albo wypadly mi gdzies w torebce albo zostawilam je w domu. Przeliczylam sie- torebki przeszukane, dom tez, a po dokumentach ani sladu! Wychodzi na to, ze zgubilam! Moja zlosc siegnela zenitu! To byla zlosc do potegi!
Dobrze, ze w tam czasie wrocil nasz Papa do domu, zajal sie krasnoludkiem, a ja moglam sie troche wyciszyc... Pozniej basen, a na koniec dnia udalo mi sie jeszcze spotkac z przyjaciolka ze studiow, ktora akurat byla ze swoja klasa na wycieczce w Berlinie i to sprawilo, ze mamuska poczula sie duzo, duzoo lepiej ;) Okutny piatek zakonczony HAPPY ENDEM! Amen;)

Kartka z kalendarza

Od czasu kiedy w naszym domu pojawil sie maly skrzat, zagoscil tez scienny kalendarz, ktory pelni przede wszystkim funkcje notatnika. Mamy tyle terminow(wizyta tu, wizyta tam, odwiedziny tego, odwiedziny tamtego), ze nie bylabym w stanie ich wszystkich spamietac, dlatego kalendarz w tym wypadku jest niezastapiony! Wisi sobie w kuchni i skrupulatnie jest zapisywany.
Dzisiaj kolejna kartka z kalendarza zostala wyrzucona do smietnika. Z jednej strony jest mi przykro, bo jest to kalendarz z z cytatami z Malego Ksiecia i szkoda mi wyrzucac cos tak pieknego, ale z drugiej strony ciesze sie bardzo, bo - primo - nie lubie listopada (chociaz ten byl piekny) secundo - coraz blizej swiat;)
A tegoroczne swieta ciesza mnie wyjatkowo, bo to pierwsze z moim Jaskiem;) Juz widze iskre w oku mojego dziecka przy "rozdzieraniu" prezentow;)
Och - jak cudownie byc matka!

kurnik domowy

Jak juz wiecie- za jakis czas zmieniamy lokum.
Mam juz pomysl na kazde pomieszczenie. Wiem jakie beda meble, kolor scian, a teraz mysle juz nad dodatkami i dekoracja.
Dzis "pracuje" nad upiekszeniem pokoju Jana.
Znalazlam swietny blog ! Zobaczcie zreszta same! Palma tak zachwycila mnie swoim rekodzielem, ze poprosilam ja o pomoc w udekorowaniu pokoju malego i zrobienie kilka innych dekoracji np. do sypialni. Wlasnie omawiamy szczegoly;)
Zamowilam miedzy innymi : girlande w stylu skandynawskim, girlande serduszkowa i litery tworzace imie malego.
Realizacja moze troszke potrwac, bo materialy sa sciagane ze stanow, ale jak tylko bede miala te cuda u siebie nie omieszkam sie nimi pochwalic.

Jesli lubicie rekodziela- musicie koniecznie odwiedzic jej sklep i bloga.



To jest lampa

Zaczelismy z Jaskiem poznawac przedmioty. W tym tygodniu zaprzyjazniamy sie z lampami. Tymi wiszacymi i tymi stojacymi, ktore mozna dotknac, ugryzc i przewrocic.
Chodzimy sobie po mieszkaniu i szukamy lamp. A pozniej mama pyta chlopczyka:

"Gdzie jest lampa?"
i chlopczyk szuka swoim bystrym wzrokiem lampy. A jak ja znajdzie, to mamunia w nagrode podnosi go taaaak wysoko zeby owa lampe mogl dotknac. I wtedy chlopczyk jest przeszczeliwy! I mama tez;)
I wiecie co?
Nie sadzilam, ze nauka jest taka latwa...

Oj zebym ja przyswajala tak szybko wiedze:)

Tadek niejadek

Moj maly Jasko to straszny niejadek! Wszystko jest beee! Nic mu nie smakuje! Najchetniej to pilby tylko mleczko i ewentualnie jadl owoce!


Ale co z obiadkiem? - pytam

Od dwoch dni, to nawet sprobowac nie chce! Spiewam mu, rozsmieszam zeby tylko buzie otworzyl i szybcikiem przemycam lyzeczke do malej paszczy a on blee i wypluwa! I probowalam juz rozne smaki, rozne dania, a on NIE i KONIEC.

No i co ja z tym Tadkiem poczac mam?
A moze on znowu chory? Moze mu cos dolega?
Ostatnio w nocy zwymiotowal, z gardelka znowu mu troszke ropa smierdzi... Moze powinnam udac sie z nim znowu do lekarza? Oj ten moj maly krasnal...

Kawiarnia dla rodzicow z dziecmi


Co prawda jesien w tym roku rozpieszcza nas i mozemy pozwolic sobie na dlugie spacery bez obawy, ze zamarzniemy lub zmokniemy. Ale bywaja takie dni, ze czlowiek albo nie ma checi spacerowac albo pogoda ku temu nie sprzyja albo po prostu ma ochote pobyc miedzy ludzmi . ..

W Berlinie w kazdej dzielicy funkcjonuje kawiarnia dla rodzicow z dziecmi. Dzis mielismy okazje odwiedzic jedna z nich. Miejsca takie wygladaja mniej wiecej tak jak kazde inne kawiarnie z tym, ze ich atutem jest dodatkowe miejsce, pomieszczenie z zabawkami, zjezdzalniami, w ktorym moga poszalec dzieci. Rodzice moga napic sie kawy, zjesc ciasto,porozmawiac,powymieniac sie doswiadczeniami, a dzieci bawic sie miedzy soba. Atmosfera jest bardzo przyjazna, nie ma stresu, ze dziecko jest za glosne, ze gdzies nakruszy swoim ciassteczkiem, ze dotknie czegos, czego mu nie wolno, ze cos zepsuje!Pelen luzzzzz- czyli to, czego potrzebujemy. Sa rowniez specjalne pomieszczenia do
przewijania dzieci i do karmienia, czyli mozna sie poczuc jak w domu.W kawiarniach takich organizowane sa tez czesto rozne kursy dla rodzocow lub np. warsztaty dla dzieci.


Co Wy myslicie na ten temat? Przydalaby sie taka kawiarnia w Waszej okolicy? A moze jest to dla ktores z was dobry pomysl na biznes?;)


siedzisko do kapieli


Zaprzyjazniona mamuska uswiadomila nas ostatnio, ze istnieje cos takiego jak siedzisko do kapieli. Szybko poszperalam w necie i jestttt- znalazlam!
Siedzisko za pomoca przyssawek przykleja sie do wanny i wtedy dziecko siedzi stabilnie i ma wolne raczko do zabawy. Jak dla nas jest to wybawienie, bowiem zeby wykapac Jaska potrzebne sa trzy osoby;) Jasko- w roli glownej, mama i tata w roli drugoplanowej. Jedna osoba wchodzi z malym do wanny i trzymajac go pozwala na zabawe, druga czeka w pogotowiu aby malego po kapieli wyciagnac, wysuszyc, wycalowac i ubrac. A ze nasz tatus czesto do 22h pracuje, to mamusia ma niemaly problem. Ale niebawem problemu sie pozbedziemy, bowiem dostaniemy od Mikolaja piekne zabowe siedzisko! I wtedy bedziemy mogli wydac tez subiektywna ocene! Ale poki co jestesmy pozytywnie nastawieni i z utesknieniem czekamy na swieta;)

A moze ktos z Was ma juz cos takiego i moglby sie wypowiedziec?

kolejna zdobycz do nowego domu


Zbieranie "skarbow"do nowego domu pochlonelo mnie calkowicie. Obiecalam sobie, ze w kazdym miesiacu kupie cos nowego! Na listopad mialam zaplanowany zegar ( ktory Wam zaprezentowalam),a w grudniu planowalam kupic lampke dekoracyjna. Ale bedac w Pl. znalazlam wlasnie taka jaka mi sie podoba i to za tak rozsadna cene, ze nie moglam czekac do grudnia i kupilam az dwie;) Oczywiscie nie wytrzymala i wstawilam je do obecnego mieszkania, bo musze -podobnie jak zegarem- sie nimi nacieszyc.



Lampki sa calkiem "zwykle". Biale nogi w stylu shabby chic i klosz z lnu. Ale wlasnie ta ich zwyklosc mnie tak bardzo urzekla. No i cena tez;)
Poczatkowo ich miejsce widzialam w sypialni jako lampki nocne, ale ...ale mam tez mnostwo innych pomyslow;)

wozek

Na prosbe jednej z przyszlych mam kilka slow na temat naszego wozka.

Co przemowilo za tym, ze zakupilismy akurat ten wozek?

1)Dla mnie najwazniejsze bylo to, aby wozek byl lekki. Jako, ze sama jestem nieduzych rozmiarow potrzebowalam cos proporcjolannego do swojej wagi, cos co uda mi sie bez problemu podniesc i w razie czego zniesc np. do metra. A nasz wozek- wazy tylko 9kg, wiec nalezy do jednych z lzejszych.

2)Niewatpliwie przemowila do mnie tez mozliwosc zmian koloru. Mozna zmienic kolor kazdej czesci. I tak np. Jasko po urodzeniu jezdzil w wozku calym czarnym , latem w czarno- piaskowym, a zima bedzie jezdzil w czarno-zielonym. Z tego tez wzgledu wozek nazywa sie cameleon;)

3) Szukajac wozka zwraclam tez uwage na to, aby mial pojemny kosz pod wozkiem. Ten jest dla mnie idealny. Nie musze nosic ze soba zadnej torby na zakupy, wszystko wchodzi mi bez problemu pod wozek


Wiecej informacji na stronie:

http://www.bugaboo.pl/produkty_bugaboo/cameleon

Mozna tez tam stworzyc wozek w odpowiedniej dla siebie kolorystyce.

Nie wiem jak wyglada to u Was w miastach, ale na zachodzie Polski(skad pochodze) malo jest tych wozkow. Tutaj za to prawie na kazdym rogu mijam bugaboo.

i drugie pytanie:

Cena?

Cena oczywiscie nie nalezy do najnizszych, ale biorac pod uwage:

a) tutejsze zarobki mozna sobie na niego pozwolic
b) fakt uzywania go przez kolejne dziecko tez przemawia za jego kupnem
c) zawsze mozna go sprzedac przynajmniej za pol ceny!



z innej beczki

Jednym z moich ulubionych zajec jest zabawa w dekoratora wnetrz. Uwielbiam meblowac, zmieniac kolory scian, dekorowac .... upiekszac swoje cztery katy. Najlepiej czuje sie w klimatach skandynawskich, prowansalckich i shabby chic. W takich klimatach bedzie tez urzadzony moj przyszly dom, do ktorego mam nadzieje wprowadzimy sie w wakacje.
Poki co zbieram inspiracje, mysle nad umeblowaniem i pooooowoli robie zakupy;)
Kazdego miesiaca kupuje sobie jakas nowa dekoracje, bo wiem, ze pozniej beda wazniejsze wydatki i tez inne priorytety...
W tym miesiacu sprowadzilam sobie specjalnie z Francji piekny zegar.
W obecnym mieszakniu nie mam niestety miejsca na niego, ale jak na razie postawilam go na maszynie, bo musze sie nim nacieszyc!;) Jestem w nim taaaak zakochana, ze najchetniej to dzisiaj bym z nim spala:) Zegar jest drewniany, mega duzy i w sam raz na nedna ze scian w nowym domu.
Oto on:

Czyz nie jest cudowny?;)

Innym razem pokaze Wam jakie mam plany co do pokoju Jasia i innych pomieszczen.

P.S. Jasko czuje sie juz swietnie! Po cierpieniu nie ma ani sladu.

Wirus herpes

Po bardzo ciezkiej nocy, podczas ktorej tempertaura Jasia wzrosla do 41 stopni, po straszym poranku,kiedy moj syn w nieboglosy plakal i wypluwal wszystko, co dostal do jedzenia postanowilam udac sie z nim do lekarza.

I dobrze zrobilam!

Okazalo sie bowiem, ze to ani trzydniowka, ani zabkowanie tylko okrutny wirus opryszczki pospolitej zagoscil w buzi, a dokladniej przy przelyku mojego malenstwa. Stad wysoka temperatura i brak apetytu. Kazdy kes, kazdy lyk mleczka, a nawet kazde przelkniecie slinki sprawialo mojemu malenstwu niesamowity bol.
Co 6h. aplikujemy Jasiowi czopeczka, do jedzenia dostaje tylko schlodzone posilki- A nawet dostal dzis loda waniliowego (w koncu docenilam to, ze mieszkam w duzym miescie i dzieki temu moglam kupic loda bez chemii). Popoludniu zaczal sie nawet usmiechac, co bardzo mi pomoglo, bo od wczoraj jestem mega zestresowana. Nic tak nie boli matke jak cierpienie wlasnego dziecka!

Dziekuje sliczenie za mile slowa i wsparcie! Jestescie dziewczyny kochane!

8 miesiecy

8 miesiecy temu o godzinie 5:40 przyszedl na swiat moj biedronek.
Z tej okazji mielismy spedzic dzis mily dzien z tatusiem, ale niestety....

Jasko od rana zachowywal sie jakos dziwacznie, nie mial apetytu, nie chcial sie bawic.
Kiedy go przytulilam uderzyla we mnie fala goraca!
Czym predzej udalam sie po moj ulubiony sprzet z domowej apteczki(termometr do ucha) i zmierzylam synkowi temperaturke. I bummmm....prawie 40 stopni.
W ruch poszedl czopek. Temperatura zbita do 38, ale po kilku godzinach znowu powrocila. Malenstwo wymeczone, naszone na raczkach co chwilke przysypialo, a od godziny 18:00 juz w lozeczku z tatusiem. Budzi sie i zasypia.
Wydaje mi sie i mam tez taka nadzieje, ze to przez zabki. Od kilku dni Jasko mial bowiem spuchniete dziaselka i pewnie wychodza mu gorne trojeczki.
Ale czy moje malenstwo musi przy tym tak cierpiec? ;(

Podsumowanie 8.miesiecy:

waga; 8,5 kg
wzrost 74 cm
umiejetnosci: siadzenie, czolganie
zalety: same
wady: brak

zabawy z gazetami

Nie wiem czy zauwazylyscie czytajac posta o detalach w jasiowym kaciku , ale uwielbiam bawic sie gazetami. Jak nie powycinam z nich literek, nie owine prezentu to jestem chora :)
Po prostu uwielbiam to.

Oto co stworzylam dzisiaj.

Kobiety naszkicowalam i wkleilam gazetowego pana:)

Calkiem niedawno, przy okazji sukcesu mojej siostry zrobilam cos takiego :


Wiecie jaka fajna zabawa! Sprobujcie:)

kompocik mamuni

Prawie wszystkie dostepne na rynku soki dla dzieci zawieraja cukier. A jak juz wiecie - staram sie Jaska uchronic od tej trucizny(wystarczy, ze ja jestem uzalezniona)
Postanowilam wiec, ze bede mu gotowala kompociki.I wiecie co? NIC PROSTSZEGO!
Powaznie. Pol godzinki i mam gotowy pyszny i co najwazniejsze- nieslodzony kompocik na dwa dni.
Zazwyczaj robie malemu kompocik z jabluszek, sliwel lub gruszek. Czasami mieszam tez gruszke z jablkiem. Maly pije z checia:)

Parowar i blender w jednym Avent


Obiecalam kiedys, ze napisze o jeszcze jednym sprzecie formy Avent- o parowarze i blenderze Avent. Chcialam go najpierw przetestowac, wyprobowac i dopiero pozniej wydac swoja opinie. Sprzet sprawdzony, tak wiec moge co nieco o nim napisac:)

Wielkim i chyba najwiekszym plusem tego sprzetu jest to, ze pelni on az dwie funkcji. Sluzy jako parowar, a nastepnie jako blender. Dzieki temu mamy zaoszczedzone miejsce i mniej mycia, bo wykorzytstujemy tylko jeden pojemnik;)
Jedzonko dla malenstwa mozna przygotowac w bardzo latwy sposob i na dodatek bardzo szybko. No i zdrowo!(dzieki temu, ze jedzonko gotowane jest na parze nie "uciekaja"witaminki) Najpierw gotujemy warzywka lub owoce, pozniej podnosimy i obracamy do gory dnem dzbanek i miksujemy. NIE TRZEBA NIGDZIE PRZEKLADAC JEDZENIA!
15 minutek i masz przygotowany pyszny obiadek dla Twojego szkraba na co najmniej kilka dni!

Sprzet jest rewelacyjny. Dosc drogi (okolo 300 zl), ale warty swojej ceny!

dygresja

Pozwole sobie na mala dygresje.
Mialam wczoraj wolny wieczor, wie oddalam sie lekturze. Znalazlam piekny i tak "prawdziwy" wiersz, ze postanowilam sie nim z Wami podzielic. Przytocze jednak tylko jego czesc, a wlasciwie ostatnio strofe.



Musee des Beaux-Arts

Taki na przyklad "Ikar" Brueghla : ta flegmatyczna swoboda, Z jaka wszystko odwraca wzrok od tragedii; oracz opodal mogl slyszec plusk i samotny krzyk, ale uznal, ze trzeba machnac reka, ze nie byl to wazny upadek; slonce rzucalo normalny blask na biale nogi, niknace w zieleni wod, a misterny statek, precyzyjnie prujacy fale, Choc widzial ten dziw: mlodzienca spadajacego z nieba, Mial swoj punkt docelowy i plynal spokojnie dalej.

W.H. Auden

I dla osob, ktore nie kojarza obrazu:



Czyz nie jest to przerazajace, ze ludzkie cierpienie idzie w parze z ludzka obojetnoscia?

PEKiP

PEKiP - program zwany Praga Rodzic-Dziecko.

W zajecia uczestnicza dzieci wraz z rodzicami. Zazwyczaj w takim kursie uczestniczy 5-7 Linkdzieci.Pomieszczenie, w ktorym sie spotkania odbywaja jest dobrze ogrzane, bowiem dzieci bawia sie tam na golaska;)Udowodniono bowiem, ze dzieci nago czuja sie o wiele swobodniej i sa bardziej spontaniczne. Warunki zabawy dyktuja dzieci. Jesli chca bawic sie miedzy soba robia to, jesli chce jesc- jedza, jesli chca spac-spia.

Kurs taki oczywiscie niesie ze saba pewne cele. Do najwazniejszych wymienia sie:
1.wzmocnienie relacji rodzic-dziecko
2.kontakt z innymi dziecmi w tym samym wieku
3.wspieranie rozwoju ruchowego u dziecka
4.wymiana doswiadczen i nawiazywanie kontaktow z innymi rodzicami

My z Jaskiem jak najbardziej piszemy sie na taki kurs, ale dopiero na wiosne. Nie wyobrazam sobie teraz tego aby rozbierac go z tych wszystkich warst, pozniej znowu ubierac.Jak dla mnie za duzo stresu. Tym bardziej, ze musialabym robic to sama, bo kursy odbywaja sie w godzinach, kiedy nasz tatus jest zazwyczaj w pracy.
Zreszta nie ma co przesadzac z kursami i robic kilku na raz. Teraz basen- pozniej PEKiP.

znalazlam filmik, ktory moze zobrazuje Wam to wszystko lepiej:)

kontakt z innym dziecmi


Zalezy mi bardzo na tym aby Jan mial kontakt z innymi dziecmi. Stad miedzy innymi ten pomysl na basen.Planuje zapisac nas tez na kurs PEKiP (zrobie o tym osobny wpis), ale to dopiero na wiosne. Poki co spotykamy sie ze znajomymi, ktorzy rowniez maja male dzieci.W niedziele byl u nas prawie 2-teni Godar- nasz przyszly sasiad. Z nim jednak Jasko nie zalapal kontaktu;)

Za to wczoraj odwiedzil nas Alexander, ktory jest od Jasie starszy tylko o 2 miesiace. I w tym wypadku bylo juz zupelnie inaczej. Mimo, ze Alexander juz jest na wyzszym poziomie rozwoju( zaczyna chodzic) swietnie sie rozumieli.Zabierali sobie zabawki,czolgali sie za soba, Alexander probowal Jaska calowac, na co ten protestowal placzem;)To byl bardzo przyjemny i interesujacy dzien;)



krzeselko do karmienia



Jednym z prezentow jakie Jan otrzymyl na chrzciny bylo krzeselko do karmienia. Z racji tego, ze zakupila je moja siostra mialam duzy wplyw na jego wybor;) Wazne bylo dla mnie przede wszystkim to aby krzeselko mialo regulowana wysokosc i wykonane bylo z tworzywa, z ktorego latwo zmyc resztki jedzenia. Padlo wiec na krzeselko Fisher Price, ktore oprocz tego, co napisalam wyzej szczyci sie jeszcze:
- 3 stopniowa regulacja oparcia
-5 punktowymi pasami bezpieczenstwa z systemem szybkiej i latwej regulacji
-podwojnym blatem - jeden zdejmowany, ktory mozna myc w zmywarce

Jak dla nas krzeselko idealne. Jasiu uwielbia z niego korzystac.